piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 4

Poranek jak poranek. Umyłam się i pobiegłam do kwiaciarni. I tak codziennie, chyba że Izabell powie że moge już sobie iść do domu. Dziś chyba właśnie tak było. Mało klientów , więc chyba ok.
- Jessica.- wyrwał mnie  zamyśleń głos cioci.
- Tak.?
- Jak chcesz możesz teraz iść do domu, tylko bym chciała żebyś przyszła przed 17, bo mamy dziś dostawę kwiatów i mogła byś mi wtedy pomóc.- zerwałam się z wiklinowego fotela i chwyciłam torebkę.
- Dzięki, będę przed 17.- krzyknęłam wychodząc. Powoli pokonywałam odległość i zachciało mi się pić. Skręciłam więc do Starsbucksa i zakupiłam kawe latte. Podłączyłam słuchawki do telefonu, i pogrążona muzyką wracałam do domu. Idąc zauważyłam na szybie jednych z lokali że na piątek ( czyli jutro ) potrzebują kogoś do roznoszenia napojów na jakimś balu. Hmm.. nie mam co jutro robić więc może podejmę się? Zapisałam w telefonie numer i kierowałam się w stronę domu.

           ***

Siedzę sobie właśnie na wygodnej kanapie i oglądam mecz z tatą. Wcześniej wyszedł z pracy więc postanowił razem z córką obejrzeć mecz. Cool <ok> .
- Przynieść ci coś do picia.?- spytałam się podnosząc się i wędrując w stronę mojego ulubionego miejsca - kuchni *.* .
- Sok.- odpowiedział nie odrywając oczu od telewizora. Chyba bardziej go wciągnął mecz siatkówki niż mnie. Wcale się nie dziwię, nigdy nie ciągnęła mnie siatka, co nie mogę powiedzieć o nodze. Od dziecka grałam z kolegami w piłkę, a reszta koleżanek były zafascynowane światem barbie i kucyków Ponny.
Wyjęłam ze szklanej szafki dwie szklanki , i podeszłam do lodówki, wyjmując z niej sok jabłkowy. Odkręciłam korek i zaczęłam lać go go do szklanki. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!- usłyszałam krzyk mojej siostry Lucy. Aż sok rozlałam na podłogę. Spojrzałam szybko na zegarek wiszący na ścianie i się cicho zaśmiałam. Godzina 15:03 . Już wiedziałam z jakiego powodu to był krzyk. Nagle do kuchni wpadła zdyszana Lu, trzymająca w ręku telefon.
- Aaaaaaa! Nie zgadniecie kto do mnie dzwonił.! - ledwo mogła złapać oddech.
- OMG ! Święty Mikołaj!??- złapałam się podniecona za policzki.
- Yyy Nieee.- zrobiła debilną minę.- Niall Horan. !!!- myślałam że pękne tam ze śmiechu. Boże jej zachowanie  pobije wszystko xd
- No nie żartuj?- udałam strasznie zaciekawioną.
- Nie żartuje Jessica !
- To w takim razie co ci mówił.?
- Na początku powiedział że cieszy się że od niego odebrałam i że dziękuje za wczorajsze spotkanie.
- A ty co na to.?
- Jak to co.? Zaczęłam piszczeć..  - nie no nie mogę. Wariatka ;D
- A on ?
- No...- podrapała się po głowie.- Powiedział że to chyba jakaś pomyłka i się rozłączył.
- Oj Lucy..- odwróciłam się i zaczęłam zmywać rozlany sok z podłogi.
- Powiedz mi gdzie ja popełniłam błąd ?- oparła się o blat z niezadowoloną miną i zaczęła bawić się jabłkiem.
- Hmm.. może w tym " aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa" ?- popatrzyłam na nią jak na idiotkę. A nie co ja gadam, przecież to jest idiotka.
- Serio.?- zapytała rozczarowana.
- No Lucy na logikę , jesteś sławną gwiazdą i gdzieś dzwonisz. Ktoś odbiera i zamiast jakiegoś miłego powitania np. " o cześć miło że dzwonisz " to ten ktoś się drzeć bo rozpoznał twój głos. Nie rozłączyłabyś się?
- No może masz rację.. Ale ja głupia jestem. Ciekawe o kogo mu chodziło..- odeszła w stronę salonu.
Poszłam sobie po laptopa, i rozsiadłam się z nim na górze w salonie. Weszłam na tt, fb i na skype. Zobaczyłam że Anka jest dostępna więc połączyłam się z nią.
- Siema lala.- wyszczerzyłam się do niej.
- No elo, a ty co taka zadowolona.? Stało się coś.?
- Ano stało ;D
- Mmh.?
- Niall dzwonił.
- Ale jak.? Hej, przecież wczoraj mówiłaś że nie dałaś mu swojego numeru..- spojrzała na mnie a ja podstępnie się uśmiechnęłam. - No nie mów, że dałaś mu numer L..
- Taak!
- Omg i co ona na to? Posikała się.?- zachichotała.
- Być może nie sprawdzałam xx. Jedyne co usłyszałam to krzyk na cały dom.
-O niee.. Jessica ty jesteś okropna wiesz xd ? - pogroziła palcem i wstała od komputera by móc sięgnąć telefon.
- Wiem ^^
- Ej Melani mi napisała że jutro jest domówka u Marka, idziemy.?
- Ja nie mogę. Zamierzam jutro iść do pracy . Znaczy jest jakaś zamknięta impreza dla bismesmenów itp. więc postanowiłan się jej podjąć, przecież to jeden wieczór.
- Aaa ,no szkoda.
- Niestety.- pogadałyśmy jeszcze z jakąś godzinkę i poszłam do kwiaciarni tak jak obiecałam cioci.

         ***

Otarzyłam drzwi do pokoju i opadłam na łóżko. Z tą cholerną dostawą zeszło nam się prawie 3 godziny, bo był jakiś problem z papierami. Koszmar. Zdjęłam bluzę i oparłam się o stertę poduszek, wylegujących się na moim łóżku. Oparłam głowę o jedną z nich i tak zaczęłam sobie rozmyślać o różnych rzeczach, serio o różnych. Od jedzenia aż po... Nialla? Jak on się tam znalazł xd ? Przypomniały mi się spędzone z nim chwile, o drzwiach -.- xd. Tak sobie teraz myślę że trochę chamsko postąpiłam, no bo on poprosił (zarządał?) o mój numer. No faktem było to że wrobił mnie , i to dlatego tak postąpiłam, ale no chyba trochę przegięłam. No ale co teraz mogę zrobić? Nic. Za późno trochę już, no trudno. To chyba ja jestem idiotką a nie Lucy. Niall był taki.. taki.. uroczy i te jego oczy *.* Awww.
Otrząsnęłam się i chywyciłam za telefon. Wybrałam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo słucham.?
- Ymm.. dobry wieczór. Ja dzwonię w sprawie ogłoszenia.
- Aaa to bardzo dobrze że dzwonisz. Akurat zwolniło się miejsce więc mogę cię zapisać.
- W takim razie bardzo pani dziękuję.
- Cała przyjemniść po mojej stronie..
-Jessica.
- Jessico. Więc tak jutro o 20:00 przyjdź do "Austghort",  a i ubierz się elegancko dobrze?
- Oczywiście. Do zobaczenia jutro.- rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliczku. Wstałam z łóżka zakładając na siebie koc i wyszłam na swój balkon. Usiadłam na leżaku i wsłuchiwałam się w odgłosy przyjeżdżających samochodów. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Następnego dnia przebudziłam się po 12 :D. Był piątek więc można było pospać, gdyż nie szłam do pracy. Obudziłam się na tarasie i szczerze trochę się tym zdziwiłam. No ale nic weszłam do pokoju i pomaszerował do kuchni. Przy kuchni stała Lucy i robiła jejecznicę.
- Hej a gdzie rodzice.?- usiadłam wygodnie na stole i spojrzałam na siostrę.
- Nie wspominali ci.?- wyglądała na zdziwioną.
- A o czym.?
- Ciocia Rebeca ostatnio dzwoniła do mamy i zaproponowała żeby przyjechali do nich na weekend.- nałożyła jajecznicę na biały talerz i podstawiła mi pod nosem.
- Masz jedz.- wyszła do holu i zakładała buty.
- Przepraszam bardzo a ty do kąd.?
- Jadę do Demi na trzy dni, w końcu rodziców nie ma prawda? Masz dom do swojej dyspozycji przez ten czas więc się ciesz. Tylko żadnych imprez bo udusze.- zagroziła palcem.
- Tsa jasne..- mruknęłam i zadłubałam w jajecznicy.
- A i nie mów rodzicą że mnie nie ma, ok ? Jak będą dzwonić to wymyśl coś. To ja lecę, nara.- zabrała klucze od samochodu i wyszła. Świetnie! Tak jasne, zostawcie mnie wszyscy samą!  yghh..  Odeszłam od stołu zostawiając jajecznicę nietkniętą i pobiegłam do siebie na górę. Chwyciłam za komórkę i zadzwoniłam do Ani.
- Halo.
- Siemka, słuchaj może gdzieś wyskoczymy co?. Zero rodziny.- zaśmiałam się .
- Haha szczęściara xd To może pójdziemy popływać nad te jeziorko do parku.?
- Oki to za pół godziny w parku.
- Spoko. Pa

Przebrałam się szybko w błękitne bikini i założyłam na to króciutkie spodenki i jakąś koszylkę. To fioletowej torby spakowałam ręcznik, kocyk, olejek do opalania, oraz wzięłam także portfel, słuchawki i moje okulary. Zrobiłam wysokiego koczka oraz założyłam okulary na nos. Wzięłam deskę i pojechałam do parku. Przy naszej ulubionej ławeczce stała już Anka.
- Elo.- powiedziałam i cmoknęłam ją w policzek.
- No heeej.
- A co cię tak na to jeziorko skusiło.? - zapytałam idąc z nią na a'la plażę.
- Podobno są tu niezłe ciacha.- powiedziała uśmiechnięta i zaczęła się rozglądać.
- Oj Anka.. Powiedz mi czemu ty szukasz miłości na siłę.? Ona sama do ciebie przyjdzie.
- Haha ciekawe kiedy.? Lepiej jej pomóc niż zostać starą panną.- wyszczerzyła się a ja tylko pokręciłam głową i zaczęłam się chichrać.
Rozłożyłyśmy nasze kocyki na nagrzanym pisaku i przycupnęłyśmy.
- To jak idziemy?- poruszała zabawnie brwiami i wskazała na wodę.
- Dawaj.! - zerwałyśmy się szybko obie, i ani się obejrzałam podtapiałyśmy się już w wodzie. Pluskałyśmy się z dwie godziny. Było czadowo *.* . Gdy wróciłyśmy na ląd xd wytarłyśmy się i posmarowałyśmy olejkiem. Wymoczyłyśmy się więc trzeba teraz trochę się poopalać (skoro jest słońce). Czas mijał na fantastycznie. Non stop się śmiałyśmy i opowiadałyśmy kawały. Zabawne było też to w jaki sposób Ana podrywa te swoje "ciacha". Dopiero gdy zobaczyłam że jest już po 17, poprosiłam Anie by pomogła mi wybrać coś eleganckiego. Obszedłyśmy centrum hadlowe i w końcu kupiłam sobie białą koronkową bluzkę i do tego obcisła miętową spódniczkę. Pożegnałam się z Andzią i poszłam do domu. Pierwsze co to poszłam ogarnąć swój pokój. Był tam istny chaos. Schował zbędne ubrania do szafki i poukładałam inne porozwalane rzeczy. Zegarek wybił 19 więc poszłam szybko się umyć. Następnie wysuszyłam włosy suszarką i ubrałam się w zakupione ubrania. Gdy przejrzałam się w lustrze, dziwnie wyglądałam w krótkiej spódniczce.. w ogóle w spódniczce.!! :0 Jak nie ja xd. Dobra, szybko zrobiłam lekki makijaż i założyłam kremowe śliczne balerinki. Anka powiedziała że mam założyć szpilki bo.. bla bla bla.. ją pogięło, jak ja nie umiem chodzić w szpillach. Ona chce żebym się ta zabiła na pewno. Hmm podstępna xd ;)

Równo o 19:40 wyszłam z domu i w skazanym miejscu byłam dokładnie na 20:00. Weszłam do środka i otoczyły mnie tysiące naszykowanych stolików.. OMG ! Gdzie nie spojrzałam tam był stolik normalnie. Istny Szok. ! Zagubiona pośród stolików w końcu dotarłam do kuchni. Na krzesełku siedziała jakaś pani a w wokół niej stały jakieś dziewczyny. Zapewne kelnerki jak ja.
- Ym dobry wieczór.- podniosłam rękę by z tłumu ktoś mnie zobaczył. Na całe szczęście podeszła do mnie starsza pani.
- Witaj ty jesteś Jessica, tak?- pokiwałam twierdząco głową a starsza pani się uśmiechnęła. - Miło mi jestem Doris. Chodź, z racji że jesteś tu nowa wytłuczę ci co masz robić.- udałyszmy się na salę bankietową i Doris pokazała mi co gdzie mam nosić itp. Ogółem proste, ale jednak mam obawy żebym na nikogo nic nie wylała. Pokręciłyśmy się jeszcze trochę aż w końcu przybyli goście. Jakby to powiedzieć było ich DUŻO. To chyba na prawdę jakaś duża uroczystość. Poszłam do kuchni i jak inne dziewczyny zaczęłam nosić szampana. Całość mi się zeszło około 40 minut. Gdy miałam przerwę udałam się na zaplecze z kilkoma dziewczynami. Były bardzo miłe, gdzieś w moim wieku. Najbardziej dogadywałam się z Mią. Była to krótkowłosa szatynka o zielonych oczach. Pogadałyśmy sobie trochę aż Mia postanowiła wyjść na papierosa.
- Palisz?- wyciągnęła paczkę papierosów i skierowała ją w moją stronę.
- Nie dzięki.- szatynka wzruszyła ramionami i sama odpaliła jednego. - Długo już pracujesz na takich przyjęciach?- spytałam.
- Wiesz już prawie dwa lata. Ta praca nie jest ciężka a poza tym dobrze płacą.- porozmawiałyśmy jeszcze chwilę kiedy przyszła jedna z dziewczyn i powiedziała że mamy iść roznosić jakieś koreczki czy cuś. Mia zgasiła fajkę i wróciłyśmy do środka.

Jest już dobrze po 2 a bankiet ciągle trwa. Znaczy już większość gości poszło, a reszta jeszcze jest. Większość kelnerek też ju poszły, zostałam tylko ja, Mia i 4 inne. Siedziałam sobie na wysokim taborecie, łokciem oparta o blat kuchenny. W drzwiach stanęła Doris.
- Jessica chodź poroznosisz wino.- posłusznie zeszłam z krzesła i weszłam na salę z tacą kieliszków z czerwonym winem. Bałam się strasznie że to wszystko runie z tej tacy. Powoli pokonywałam odległości po między stolikami, a gdy doszła do chyba ostatniego jedna osoba szybko wstała, niechcący mnie pompychając, że wszysko wylądowało na mnie. A mianowicie kieliszki z winem. Nowa bluzka i nowa spódniczka już się nie dopierze. Szlag !!!
- O boże przepraszam panią bardzo!!! - odwrócił się i pomógł mi podnieść się całą uwaloną czerwonym winem z podłogi. Cała sala zaczęła się ze MNIE śmiać. Myślałam że zapadnę się ze wstydu.- Nie zauważyłem pa... Jess?!- spojrzałam się do góry i zobaczyłam Nialla. Co on tu do cholery robi?!  Ahh przecież to jest bankiet dla tych bogatych, zapomniałam -.-
- Co ty tu robisz?
- No chyba pracuje.. a raczej pracowałam - wszystkie oczy były skierowane na nas. Aż się przestraszyłam. - Przepraszam. - mruknęłam i rzuciłam się w stronę zaplecza. Poczułam że ktoś mnie łapie za rękę, był to blondyn.
- Prze- Przepraszam , ja na prawdę cię nie widziałem.- plątał się mówiąc
- W porządku.  - odpowiedziałam bezuczuciowo i weszłam do toalety. Namoczyłam ściereczkę wodą i próbowałam to zmyć.
- Poczekaj, pomogę ci.- odezwał się błękitnooki.
- Nie dziękuję poradzę sobie.- mówiłam to nie odrywając się od wykonywanej czynności.
- Nalegam.- Horan podszedł do mnie od tyłu, obiął i posadził na blacie umywalki. Wziął ode mnie ściereczkę, a następnie namoczył i nałożył mydełko. Delikatnie tarł plamę na brzuchu, a po chwili na dekoldzie. Zauwałyłam jak bacznie mu się przygląda, oraz to jak trzęsą mu się ręce.  Nie wiedziałam jak się zachować.. Widząc oraz czując to miałam motylki w brzuchu. Strasznie dziwne uczucie.. ale skąd one tam się wzięły? xd Niall był chyba bardzo spięty, więc zdobyłam się na odwagę i powiedziałam
- Wygląda na to że już się nie spierze.- blondyn się ocknął i odsunął trochę ode mnie.
-Na prawdę bardzo mi jest przykro..
- No mi też - zrobiłam smutną minkę, ale nie równała się ona z jego miną. Zaśmiałam się i zeskoczyłam na podłogę. - Nie mart się już, mam pretekst dla rodziców żeby dali kasę na nową.- delikatnie się uśmiechnął.- gdy chciałam wyjść, znowu mnie złapał
- O nie, ja ci ją zaplamiłem więc ja ci ją odkupię.- powiedział poważnie.
- Dzięki Niall ale muszę ci odmówić. To był wypadek więc się nie liczy.- wyszłam zostawiając go tam samego. Poszłam do Doris.
- Wybacz ale już chyba nie mogę pracować.- wskazałam na strój.
- Ymm.. tak oczywiście. Bankiet już się kończy więc poradzimy sobie. Poczekaj zapłacę ci.- wyjęła z portfela pieniądze i wręczyła mi je.
- Dziękuję. Jakbym była jeszcze kiedyś potrzebna to proszę zadzwonić. Na pewno przyjdę.- uśmiechnęłam się i napisałam jej swój numer telefonu.
- Oczywiście.

Wyszłam na zewnątrz, oczywiśnie nie bez dzikich spojrzeń. Czułam się totalnie zażenowana. Na dworzu było bardzo bardzo chłodno a ja nie miałam nic aby się okryć. Ruszyłam więc chodnikiem w stronę domu, trzęsąc się z zimna. Usłyszałak krzyk
- Podwiązę cię.- był to Horan w swoim czarnym samochodzie.
- Obejdzie się.- szłam dalej.
W końcu samochód zatrzymał się i wyszedł z niego blondasek. Wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, otrząsnęłam się gdy siedział już obok.
- Uparta jesteś.- uśmiechnął się ukazując szereg białych ząbków.
- Po mamie. - kiedy Niall skręcił nie tu zaczęłam się nie pokoić. Stanął przed wielką willą i zgasił auto.
- Przepraszam cię bardzo, ja tu nie mieszkam.- wskazałam na ten oto tu pałac.
- Ale ja tu mieszkam. Chodź. - wyszedł a ja siedziałam jak przybita. Po co ja mu tu w tym o to domu? Chłopak otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Zaprowadził mnie do siebie i pozapalał światła.
- Sorki za lekki bałagan, ale reszta nie przepada sprzątać. - mówił ogarniając stół z  nie potrzebnych puszek i butelki po piwie i pepsi.
- Bywa.- dopiero teraz mogłam się dokładnie przyjrzeć domowi. Był mega duży, i mega wypasiony. Ale cóż.. co się dziwić, gdybym tyle samo zarabiała co oni też bym taki miała. Stałam na zimnych panelach w salonie i przyglądałam się sprzątającemu Niallowi.
- Wiesz.. może chodźmy do mnie do pokoju bo nie dam rady chyba tu ogarnąć.- zaśmiał się i zaprowadził mnie do swojego pokoju. Zapalił światło i znikł w pomieszczeniu zwanym garderobą. Po chwili wrócił z ubraniami.
- Trzymaj przebierz się.- dał mi jasno zieloną bluzkę z napisem Free Hugs i szare spodnie dresowe.
- A gdzie mogę się przebrać? - wskazał mi łazienkę i poszłam się przebrać. Nie powiem ale jego ubrania były troszeczkę za duże xdd . Wyszła z toalety i wróciłam do jego pokoju. Akurat Niall zmieniał koszulkę. On ma cudną klatę <3 Próbowałam nie patrzeć, no ale nie dawałam rady ;)
-O już jesteś - zgarnął poprzednie ubrania z podłogi i rzucił je na fotel.
- No jak widać - nie wiem czemu ale czułam się tak jakoś nie zręcznie będąc tam. - Wiesz co dzięki za urania i wogóle, ale ja już powinnam wracać do domu. - usiadłam na jego łóżu i przyglądałam się wzorką na pościeli.
- Nie puszczę cie teraz do domu. Ciemno jest już, a poza tym nie powinniśmy się tłuc samochodem w nocy. Jutro rano obiecuję że cię odwiozę. - posłał mi ten swój uśmiech a ja odpłynęłam w krainę ... czegoś tam ( rozkoszy xd ? hahaha , fajne określenie ^^ )
- No dobrze. Aaa.. gdzie ja mam spać?
- Śpij na moim łóżku.
- A ty?
- Ja się prześpię na fotelu. - wskazał na biały skórzany fotel. No trochę zrobiło mi się głupio że ja będę spała rozłożona na łóżku, a on na fotelu. No jak chce. Wyszłam szybciutko pod kołdrę oraz zgasiłam pomarańczową lampkę. Cała pościel pachniała perfumami blondyna. Od dziś są to chyba moje ulubione xd bajkowo pachną.
- Dobranoc Niall. - szepnęłam
- Dobranoc Jess.

Po woli odpłynęłam w krainę Morfeusza ,z uśmiechem na twarzy.

   ***

Przebudziłam się przed siódmą i ociążale podniosłam się z łóżka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to śpiący Niall. Taki niewinnie słodki blondasek , oooo *.* Wstałam i przykryłam go obok leżącym kocem. Na biórku zauważyłam karteczki więc napisałam mu wiadomość. Wzięłam jego bluzę bo na dworzu kropił deszcz i po ciuchu zeszłam na dół, oraz udałam się do swojego domu.

  * Oczami Liama *

- Ciszej bo pewnie Niall już śpi. - szepnąłem gdy weszliśmy do domu. Pobiegłem do pokoju blondyna, a za mną reszta. Gdy otworzyłem drzwi , zaniemówiłem.
- Ej kto to jest? - szepnął Louis
- Nie mam pojęcia.
- To chyba ta kelnerka z bankietu - odezwał się Zayn. Na prawdę widok leżącej dziewczyny w łóżku Nialla jest rzadkością. A on w dodatku spał na fotelu . Haha, uśmiechnąłem się po kryjomu i wygoniłem wszystkich ,by aby przypadkiem ich nie obudzić. Od razu wszyscy poszli do swoich pokoi i zapadli w sen, tak samo zrobiłem i ja.

   * Oczami Nialla *

Otworzyłem lekko oczy i się przeciągnąłem. Nie wierzę że ten fotel może być aż taki nie wygodny.. A w ogóle czemu ja tutaj śpię? Aaa Jessica. Szybko zerknąłem na łóżko, rozczarowałem się. Nikogo już na nim nie było. Wstałem i ujrzałem leżącą na pościeli karteczkę. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać :
     
     " Dziękuję za ubranka. Bardzo wygodne ;D . Oddam ci je przy możliwej okazji, ale wątpię żebyś odzyskał bluzkę xd. Strasznie mi się spodobała ;p . Nie chciałam cię budzić bo za bardzo słodko spałeś, więc postanowiłam wrócić sama do domu. Mam nadzieję że nie jesteś na mnie zły za ten numer i za wczoraj ( a raczej dzisiaj xd ). Być może jeszcze się kiedyś spotkamy ;) To zależy od ciebie ..
                           Jessica ;>

PS. Pożyczyłam też twoją bluzę bo było zimno.

----> Odwróć karteczkę ;D

Posłusznie wykonałem polecenie i przekręciłem papier na drugą stronę. Znajdował się tam numer telefonu z podpisem

" To mój prawdziwy. Zadzwoń jak będziesz miał ochotę xx ;p "

Uśmiechnąłem się pod nosem i schowałem liścik do szuflady, by nie wpadł w jakieś niepowołane ręce. Usłyszałem krzyki na dole więc zszedłem po schodach do kuchni.
- Dzień dobry śpiący królewiczu. - krzyknął mi do ucha Harry.
- Nie musisz tak krzyczeć i tak cię bardzo dobrze słyszę. - rzuciłem podchodząc do lodówki i wyciągając z niej żarełko xd
- Nialler możemy się dowiedzieć kim jest tajemnicza dziewczyna leżąca na twoim łóżku ? - oczywiście wścipski Zayn wkroczył do akcji ;)
- Raczej była, bo już jej nie ma. Jessica.
- Czekaj czekaj.. ta Jessica ?! - mina loczka była bezcenna.
- Tak ta sama Jessica.  - zachichotałem wcinając kanapkę z szynką i pomidorem.
- Niall a czy wy tam.. coś ten..- Lou poruszał zabawnie brwiami.
- Że my ?!! Co ty głupi jesteś czy co. Jak my znamy się 3 dni.- jacy oni potrafią być nie mądrzy. - Nie znaczy to że od razu pójdziemy do łóżka czy coś. Ona jest inna od wszystkich dziewczyn.. - zatraciłem się w myślach, a uśmiech sam pojawił się na twarzy.
- Czy ty przypadkiem się nie zabujałeś? - zaśmiał się Liam, a po chwili już wszyscy zaczęli się śmiać. Ale czy ja się w niej zabujałem?!
- Nie nie nie, a poza tym jak wiecie mam dziewczynę.- z tego wszystkiego aż zapomniałem o Barbarze. Może i wszyscy mają rację,że nie pasujemy do siebie? Jej zależy tylko na sławie i rozpoznawalności, oraz na tym że chodzi z nią członek 1D. Czasem myślę że ona jest tylko ze mną dlatego że jestem sławny. Widzi we mnie gwiazdę , a nie Nialla Horana. Nie ważne kim jestem i jaki mam charakter, dla niej jest ważne czy jestem w gazetach czy nie..
Muszę się nad naszym związkiem bardzo poważnie zastanowić..

_____________________________

Przepraszam was za błędy jakie wystąpiły, ale rozdział powstał na telefonie. Mam nadzieję że wam się podoba, bo mi odziwo tak ;D. Proszę was o komentarze, to być może jeszcze dodam nexta w tym tygodniu. Ogółem .. WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS ;) .
Im więcej komentarzy, tym szybciej next ;*

Ps. Podawajcie także swoje nazwy na tt ;p

Kocham was :**

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 3



                   * Następny dzień*

- Mamo podasz mi cukier?- spytałam zaspanym głosem przy stole.
- Proszę.- podała mi cukierniczkę.- A przy okazji gdzie ty się wczoraj podziewałaś co? Dzwoniliśmy tysiące razy do ciebie.
- Ja gdzie byłam?- wszyscy patrzyli na mnie, po prostu odjęło mi mowę.- Znaczy ten.. ym... spotkałam wczoraj starą koleżankę i poszłyśmy do kina.- plątałam się w  zeznaniach jak nie wiem.
-kłamie.- fuknęła Lu.- Zacznijmy od tego że ona nie ma koleżanek.
- Lucyy!
- No co mówię prawdę.- tata pokiwał tylko głową i spojrzał na  mnie.- Następnym razem nas uprzedź żebyśmy się nie martwili.
- Oczywiście.- uśmiechnęłam się blado i odetchnęłam z ulgą. Po chwili mama przyniosła gorące omlety na talerzu.
- No dziewczynki kładźcie sobie. Musicie się na jeść bo jedziemy do Izabell. Obiecaliśmy pomóc przy remoncie.- westchnęłam i nałożyłam sobie omleta.
- Jest jeszcze konfitura wiśniowa.?- Lucy podniosła oczy z nad gazety o One Direction, jak zwykle przecież
- W garażu pewnie.- odparła rodzicielka.
- Przyniosę.- odeszła od stołu i poszła. Po chwili zakrztusiłam się kawą.
- Ja pójdę!.-  krzyknęłam i zerwałam się z krzesła. Dogoniłam Lu która już otwierała pilotem garaż.
- Ja przyniosę. Wróć jeść.- wyrwałam jej z rąk urządzenie i zamknęłam.
- Oddaj to!- wyrwała z powrotem i zaczęła otwierać. Odebrałam pilota i zamknęłam. Co chwila wyrywałyśmy go sobie z rąk.
- Bo powiem rodzicom co trzymasz pod łóżkiem.!- palnęłam coś
- Co powiesz rodzicom.- przyszedł tata i wyrwał mi pilota.
- Nic!.- krzyknęłyśmy chórem. wtedy garaż się otworzył a ja zamarłam. Był pusty.
- Jesteście dziwne.- stwierdził tata mijając nas ze słoikiem w ręku


     ***

- Lucy leci program w telewizji o tym twoim zespole.- odezwała się Izabell gdy byliśmy już u niej w domu i sprzątaliśmy. Wtedy ja z Lu rzuciłyśmy się na pilota. Nie mogłam pozwolić żeby to obejrzała, przecież mogłam tam być ja!


- Głupku oddaj mi tego pilota.!- wyrwała mi go i podgłosiła telewizor.
- " Wczoraj znany zespół One Direction dali koncert w klubie Summer City. Jak wiadomo uroczystość była dedykowana dziewczynie Nialla Horana , Barbarze Palvin  z okazji jej urodzin. Media podają że uroczy blondynek od razu po koncercie opuścił lokal odjeżdżając samochodem z inną dziewczyną, kim jest tajemnicza brunetka?  Będziemy was informować na bieżąco. "-  otworzyłam buzię ze zdziwienia i wyłączyłam telewizor.
- Jessica włączaj to!. Od kiedy ty tak polubiłaś 1D co?- powiedziała bezczelnie.
- Nie polubiłam wcale. Po prostu jestem za tym by głosić prawdę, a jestem przekonana że ta lala jej nie głosi.-Oczywiście dalej były wyrywanki pilota, kiedy do akcji wkroczyła mama.
- Dziewczyny przestańcie się kłócić. Macie klucze od taty samochodu i jedźcie nad jeziorko w parku.- rzuciła klucze Lucy
- Dzięki.- ucałowała ją w policzek i opuściła pomieszczenie.
- Lo!?- Lucy stanęła w drzwiach.- Siostra. idź.- popatrzyłam się na stojącego obok mnie tatę. Przekręciłam oczami i poszłam z moją najukochańszą siostrą (czujecie ten sarkazm?).

Zaparkowałyśmy do bagażnika koc i krzesełka oraz moją deskorolkę. Po 15 minutach już byłyśmy na miejscu. Lulka zabrała ze sobą swoje krzesełko i powędrowałyśmy w stronę parku a następnie rozłożyłyśmy koc przy jeziorze.
- Mogłabyś przynieść mi coś do picia?- westchnęłam i po chwili wróciłam z butelką wody.
- Idę na deskę.- rzuciłam i odeszłam. Idąc przez plażę? ( jeżeli mogę to nazwać plażą, było tam dużo pisaku xd) zauważyłam coś dziwnego na jednym z leżaków.
- Przepraszam czy tu jest wolne?- wskazałam na miejsce obok. Osoba w okularach przeciwsłonecznych oraz czapką, pokiwała twierdząco głową. Oparłam się o leżak i delektowałam się słońcem.
- Doprawdy przepiękny dziś dzień mamy. Prawadaż?- mężczyzna tylko poprawił swoje okulary.
- Pan wybaczy, obudziłam pana? Ale wie pan taka piękna słoneczna pogoda aż chce się gadać..- chłopak zdjął z nosa okulary i się zaśmiał.
- Skąd wiedziałaś że to ja?
- kapelusz.- zachichotałam
- Fakt. Śmierdzi trochę rybom.
- Obawiam się że to ty.- Niall uśmiechnął się i odwrócił się w moją stronę.
- Co tutaj robisz?
- To co ty. Opalam się, a raczej wyleguje.
- To zapraszam cię na lody. Co ty na to?- zrobił uroczą minę z której miałam pompe.



- Ja mam iść z tobą?
- Yhym.
- No nie wiem.
- Nalegam.- złapał mnie za rękę którą po chwili wyrwałam.
- No ok.- wstałam i wzięłam deskę. Wyszliśmy na chodnik. Po kilku minutach byliśmy już pod Strasbuckiem.


Niall chciał mi otworzyć drzwi, ale nie zauważył że stoję za nim. Dostałam w czoło i upadłam. Znowu? ! -
- Boże przepraszam!- zaczął mnie podnosić.
- Niall do cholery nauczy ty się otwierać drzwi.- warknęłam
- Wszystko w porządku?
 - Nie,boli mnie głowa.
- Chodź usiądziesz.- pomógł mi dojść do stoliczka i usiąść.
-Ty poczekaj tu i nigdzie nie odchodź. Ja pójdę po lody i zaraz wracam.- wytłumaczył mi jak małemu dziecku i zniknął. Wrócił po chwili z tacą na której znajdowało się chyba 5 kubeczków z lodami.


- Spodziewamy się kogoś?- spytałam zdziwiona.
- Ymm nie a czemu tak sądzisz?- usiadł na przeciwko mnie.
- Ile tego kupiłeś?
- No jedno dla ciebie a reszta dla mnie. Znaczy jak chcesz to możesz więcej.- popatrzyłam na niego dziwnie..



- No co?- nie wiedział o co chodzi
- Ty serio tyle zjesz?
- Tak?. A to takie dziwne?
- Tak?.- zaczęliśmy jeść lody. Przerwał nam mój dzwoniący telefon.  Spojrzałam na wyświetlacz i z nie chęcią odebrałam.
- Przepraszam cię ... - zwróciłam się do blondyna.-Czego?
- Wracasz ze mną do domu czy będziesz szwendać się po mieście?- odezwała się Lucy swoim cieniutkim głosem.
- Wole się szwendać.- odparłam stanowczo.
- To do godziny 22 nie chcę cię widzieć w domu. Przychodzi do mnie Demi z przyjaciółkami i robimy sobie babski wieczór czyli.. ty odpadasz.- zaśmiała się wrednie.
- Z miłą chęcią, ale powiedz rodzicom że nie wrócę dziś na nic do domu.- wkurzona rozłączyłam się i walnęłam telefon na stolik.
- Coś się stało.?
- A od kiedy cię tak interesuje?.- zapytałam z sarkazmem
- No gdzieś tak od wczoraj gdy dostałaś drzwiami.
- Dziś też dostałam.- powiedziałam twardo.
- Ale wiesz że to są przypadki.
- Przypadkiem też będzie to że w końcu zabijesz mnie tymi drzwiami.?!
- Spróbuje uniknąć takiej sytuacji.- delikatnie jeździł palcem po mojej ręce , i w dodatku jego niebieskie tęnczówki przenikały moje.
- Znowu to robisz.!- krzyknęłam
- Ale co takiego.? - zaśmiał się głośno
- Ty już wiesz co..- wstałam od stolika i wyszłam z lokalu. Położyłam deskę na chodniku i na nią stanęłam. - Jess do kąt ty idziesz?- krzyknął wybiegający Niall
- Z daleka od twoich oczu.- przyspieszyłam na desce ale po chwili moją przeszkodą stał się on.
- Nie moja wina że mam oczy. Każdy je ma.
-Ale nie każdy ma takie.- próbowałam go wyminąć ale na marne, bo nie objął.
- Co ty robisz.? - zrobiłam wielkie oczy.
- Nic..- uśmiechnął się zawadiacko.
- Przepuścisz mnie bo chciała bym przejechać..
- Pod jednym warunkiem. Jak nauczysz mnie jeździć na tym cudeńku.- spojrzał na deskę.
- Wydaje mi się że nie dasz rady.- walnęłam prosto z mostu.
- Zakład.?- spojrzał chytrze.
- O co.?
- Jak dam radę dasz mi swój numer telefonu, jak nie to dam ci spokój.
- Hmm.. kusząca propozycja. Zgoda. Więc to jest nasze ostatnie spotkanie.- wyminęłam go i poszłam przed siebie.
- Jesteś zbyt pewna siebie.- stwierdził doganiając mnie.
- To jest moim atutem.
 -Ty masz dużo atutów.
 - Tak? To wymień kilka.
- Jesteś pyskata, zarozumiała i wredna.- nie powiem zabolało, wkurzyłam się na niego
- Za to ty uważasz się za pępek świata.- skręciłam w lewo gdzie znajdował się skate park. Usiadłam na wysokim murku i podałam irlandczykowi deskorolkę
- No pokaż gwiazduniu na co cię stać.- rzekłam sarkastycznie. Niall chwycił deskę i udał się na szczyt zjazdu. Po chwili zjechał z niej bez problemu a następne pokonywał jeszcze lepiej wykonując różne tri ki. Dosłownie kopara mi opadła. Kiedy przyjechał do mnie z tym swoim bezczelnym uśmieszkiem nie mogłam wytrzymać i wybuchłam.
- Oszust ! Ohydny oszust z ciebie jest.! - wrzeszczałam na niego
- Czemu tak uważasz? Nie pytałaś czy umiem jeździć.- nie no ma trochę racji.
- Bezczelny.- fuknęłam
- Jak tam chcesz a teraz proszę tu swój numer.- wyciągnął z kieszeni swojego iPhona i podał go mi. Widziałam że jest zbyt pewny siebie więc postanowiłam zrobić mu na złość. Napisałam 10 cyferek i oddałam mu telefon.
- Zadzwoń do mnie jutro o 15. Będę czekać na telefon.- posłałam mu cieplutki uśmiech a następnie zabrałam deskę i odeszła. Wybrałam numer Ani i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach odebrała.
- Elo.
- Siema. Mogę do ciebie wpaść.?
- Oczywiście wpadaj. Wstawiam już popcorn.- zaśmiała się.
- Oke.- rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Po niespełna 15 minutach byłam już u Anki. Weszłam do domu i od razu przywitała mnie jej mama, Stella.
- Dzień dobry, a już raczej dobry wieczór.
- Witaj kochana. Ania już czeka na górze z pełną michą popcornu. Zachichotałam cicho i prędko popędziłam po kręconych schodach do mojej przyjaciółki. Weszłam bez pukania. Zastałam ją leżącą na łóżku z laptopem.
- Hej. Co tam porabiasz.?- powiedziałam walając się obok na łóżko.
- Nicz, siedzę na yt i się nudzę.
- Omg! co ci się stało w czoło?!- spojrzała na mnie zabawnym wzrokiem.- Gdzie przypierdzieliłaś?
- Raczej coś we mnie przypierdzieliło, a mianowicie drzwi.. i to podwójnie.
- Zamieniam się z słuch.- odstawiła laptopa na podłogę i bacznie mi się przyglądała.
- A więc wczoraj pojechałam z Lucy na koncert One Direction..
- Tego co tak za nimi szaleje.?
- Tak tego. Nie chciałam tam iść więc zostałam w samochodzie. Długo nie przychodziła więc postanowiłam jej poszukać. Wchodząc tylnim wejściem dostałam drzwiami.
- Od kogo.?- dopytywała
- Od Nialla Horana.
- Czekaj czekaj to jest ten blondyn z 1D.?- była zdziwiona
- Yhym. No i pojechaliśmy do szpitala, z szpitala do ich domu, a raczej willi bo dom jest mały a to jest jak hotel. Na końcu zawiózł mnie do domu i ukrył się z samochodem w garażu bo przyłapali by nas paparazzi. Koniec historii.- oparłam się o ciemno różową poduszkę. Strasznie bolały mnie plecy.
- WoW ! Ty to masz szczęście. Lucy od tak dawna próbowała ich spotkać a ty spotykasz jednego z nich od tak sobie przez przypadek.
- Bolący przypadek.- dodałam
- W takim razie co dziś robiłaś?
- Rano byłam z rodzicami u Izabell pomóc jej sprzątać po przeprowadzce, potem pojechałam z moją wredną siostrą do parku, następnie idąc na deskę spotkałam Nialla i poszłam z nim na lody. Ominę fakt iż ponownie oberwałam drzwiami. Później założyłam się z nim że nauczę go jeździć na deskorolce, ale przegrałam bo ten palant mi nie powiedział że umie jeździć.- Ania dokładnie mi się przysłuchiwała. Najwidoczniej bawiła ją ta cała sytuacja bo nie mogła opanować śmiechu.
- HaHa to o co się założyliście?
- O mój numer telefonu.
- I co dałaś mu.?!
- Co ty poważna jesteś, dałam mu ale.. nie swój.
- To w takim razie czyj??
- Jutro się okaże..

Rozdział 2

- Tato pożyczysz mi samochód.?- Lucy chodziła po kuchni i czesała włosy.
- A gdzie się wybierasz.?- zapytała mama
- Jadę z Demi na koncert One Direction ! Jest on specjalnie z okazji urodzin dziewczyny jednego z chłopaków. !.- przyglądałam się jak moja głupia siostra skacze z radości. To byłooo dziwne ;/
- To zabierzesz siostrę ze sobą.- powiedział tata i podszedł do zlewu włożyć kubek po kawie.
- Coo.?!!- krzyknęła rozwcieczona .
- To co słyszałaś, zabierasz Jessice ze sobą.- odrzekł tata i spojrzał na mnie.- Idź się przebierz.-

 Patrzyłam na niego i dopiero wtedy dotarło do mnie to co się tu dzieje. Zwlekłam się z blatu i poszłam do swojego pokoju. To oczywiste że nie chciałam jechać z  Lu na ten koncert ale nie chciała sprzeciwiać się już rodzicom. Posłusznie przebrałam się, w to i wyszłyśmy z domu.
Podróż minęła nam dość szybko. Wiechałyśmy na jakimś parking i Lucy zgasiła auto.
- Ja zostaje tu.- powiedziałam kiedy ona wyszła z samochodu.
- Dobra. Niedługo wrócę.- zostałam sama w samochodzie. Nudziło mi się więc postanowiłam posłuchać muzyki. Zajrzałam do schowka by znaleźć jakąś płytę, lecz wszystkie były One Direction. Przecierpiałam to i dwie godziny ich przesłuchałam. Lucy coś długo nie wracała więc postanowiłam iść jej poszukać. Wyszłam z samochodu i udałam się pod budynek gdzie stały piszczące fanki. Miałam nadzieję że uda mi się tendyk wejść ale się myliłam. Próbowałam się jakoś przecisnąć lecz na marne, fanki nie przepuszczały. Usłyszałam że koncert już się skończył bo chłopcy się żegnają. Postanowiłam więc wejść od tyłu. Weszła w ciemną uliczkę na której paliły się latarnie. Zobaczyłam metalowe drzwi więc szybko podbiegłam i już miałam chwycić klamkę, ale ktoś był szybszy i dostałam całej siły w głowę. Upadłam na chodnik, nie powiem bolało.
- Ała moja głowa.!- powiedziałam łapiąc się za bolące czoło.


- Ojej nic ci się nie stało.?- podbiegł do mnie jakiś chłopak i przykucnął przy mnie. Nie patrzyłam na jego twarz.
- Nie drzwi mnie same walnęły..- odpowiedziałam chamsko.
- Nie dobrze.- zaczął się rozglądać.
- Nie dobrze z tobą czy ze mną? Bo to chyba ja dostałam z tego co mi się zdaje.- dopiero teraz spojrzałam na chłopaka. No nie chyba żart..
- Poczekaj, poczekaj ty jesteś ten z On..- nie dokończyłam bo zatkał mi ręką usta.
- Dam ci bilety na nasz koncert jak nie zaczniesz krzyczeć.- strąciłam szybko jego rękę.
- Zostaw mnie ! Nie chcę iść na wasz głupi koncert !
- Nie ?- zapytał zdziwiony
- Nie.
- Ok, no to jedziemy do szpitala.- nie tylko nie to ! moja mama poszła na nocną zmianę i jakby mnie zobaczyła w szpitalu to chyba by.. Bosze ... -.-
- Nie ! Tylko nie szpital ! Poradzę sobie sama.- blondyn pomógł mi się podnieść. Zrobiłam pierwszy krok i od razu bym zaliczyła glebę, w ostatniej chwili  mnie złapał.
- Jednak pojedziemy do szpitala, chcę mieć pewność że nic ci nie jest.- już nie protestowałam , wiedziałam że nie ustąpi, więc po kryjomu udaliśmy się do samochodu. Zapięłam pasy  i oparłam głowę o szybę. W samochodzie panowała cisza którą po chwili przerwał blondyn.
- Nie przedstawiłem ci się. Jestem Niall.- mówiąc to był cały czas skupiony na jeździe.
- Wiesz jak bym tego nie wiedziała. Chyba każdy to wie, a poza tym mijam cię codziennie kilka razy dziennie gdy idę do łazienki.
 - HaHa serioo.? - zaśmiał się.
- Wiesz jak się ma siostrę Directioner to trudno was nie znać. Więc Niall.. może darujemy sobie szpital co?- miałam nadzieję że go przekonam.
- A co ty tak szpitala się boisz czy co.?- uśmiechnął się uroczo.
- Nie, po prostu nie chcę.- nie miałam zamiaru mu tłumaczyć że mama jest lekarzem i że miałabym opieprz w domu że się włóczę po szpitalach, no ale w końcu uległam.
-  A ty jak masz na imię?- zapytał swoim czarującym głosem. NIE NIE NIE JESS HALOO . o g a r
- Jessica.- przygryzłam lekko wargę ale po chwili zdałam sobie sprawę co zrobiłam i się otrząsnęłam.
Po kilkunastu minutach siedziałam już na kozetce  w gabinecie z lekarzem i Niallem bo nie chciał zostać na zewnątrz. Doktor świecił mi latarką po oczach i sprawdzał co mi jest.
- Widzę że chyba wszystko w porządku.- ocenił po badaniu.
- Czyli będzie żyła?
- Niall..- parsknął nie chętnie lekarz.
- To dlaczego mam zawroty głowy?- zapytałam
- Może to reakcja na tego debila.- wskazał głową na blondyna i cicho się zaśmiał a ja zrobiłam to samo.
 - Wszystko słyszałem Mark! - krzyknął z oddali Niall.
To wy się znacie.? - zapytałam trochę zdziwiona.
- To mąż mojej ciotecznej siostry.- powiedział blondasek.
- Czyli mogę już iść?
- Tak ,tylko pamiętaj żeby przyłożyć sobie zimny okład.- pokiwałam twierdząco głową, doktor wyszedł a podszedł do mnie Niall. Miał coś powiedzieć kiedy zadzwonił jego telefon. Urządzenie dzwoniło a on nie zwracał na to uwagi. Po woli mnie to wkurzało.
- Odbierzesz łaskawie?- podniosłam brwi do góry.
- A tak.- odebrał i odszedł kilka kroków dalej.

           * Oczami Nialla *
- Halo.?
- Niall gdzie ty jesteś? - wydarł się Paul przez telefon.- Masz natychmiast przyjechać do domu. Nie wiem czy wiesz ale macie imprezę u siebie w domu i masz tu być ! Wszyscy pytają się o ciebie a zwłaszcza twoja dziewczyna.
- Ale co teraz mam przyjechać.?
- Tak , i to na jednej nodze.- rozłączył się. Nie no fajnie.
-No to wiesz może być problem..- podszedł do mnie Mark
-Ale jaki ?
-No bo wiesz w poczekalni czeka masa ludzi z aparatami

-Wyśledzili mnie aż tutaj ?! - spytałem sam nie dowierzając
.
-yhm - mruknął 

-Dobra .... Doktorze jaki ma pan samochód ?

-Raczej ci się nie spodoba ciągle płacę za 6 lat studiów i moja córka w sumie też nim czasem jeździ a on ... ona nie jest za dobrym kierowcą - odparł 

-Idealnie.... Może się zamienimy .... ?

-Nie..... - jęknął 

-Drugiej takiej szansy nie będzie. -mówiłem - Kabriolet podgrzewane siedzenia i napęd na 4 koła
-Dobra... 
Szybko zabrałem Jessice i wyjechaliśmy nie zauważeni 
No cóż .... Auto nie było zbyt piękne całe poobijane i w starym guście
-Czy to na pewno bezpieczne ? -  spytała w prawie rozbitym samochodzie 
-Na 100 % - opowiedziałem pewnie  a w tej samej chwili samochód podskoczył.
-Coś mi się nie wydaje !
-Tylko się uspokój proszę ? 
-Żadne uspokój ! Masz mnie w tej chwili odwieść do domu ! - krzyczała dziewczyna uderzając mnie lekko w ramie.
-Ałł .... Co ci znowu odbiło ?! 
-Mnie ... ? Mnie nic po prostu wręcz maże o wiecznym szlabanie ! - opowiedziała z odniesionym tonem
-Dlatego jesteś wkurzona ? - spytałem spokojnie 
-Wcale nie jestem !
-Och przepraszam zirytowana ? 
-Ale żeś to sobie wymyślił ! 
-Widzisz ?! Zaprzeczasz wszystkiemu co mówię ! 
-Wcale że nie 
-Wcale że tak 
-Nie !
-Tak ! 
Ta kłótnia mogła by trwać wiecznie lecz gdy zobaczyłem mój dom do którego jechaliśmy Jess zapytała 
-Dlaczego tu jedziesz ? 
-Musze tu załatwić parę spraw a potem odwiozę cię do domu .





- To żart?- spytała brunetka wchodząc ze mną do naszego domu i przeciskając się przez tłum.
- Ym nie. Ale muszę tu coś szybko załatwić i odwożę cię od razu do domu. A teraz chodź szybko ze mną szarpnąłem ją na schody.
-Niall ! Nie ciągnij mnie ! 
-Przepraszam .... 
-Gdzie ty mnie wogule prowadzisz ?! 
-Znaczy .... nie wiem... 
-Znaczy nie wiesz gdzie mnie ukryć ?! - dokończyła
-Nie nie nie chcę cię ukrywać.... - mówiłem gdy już byliśmy na górze - Tylko są tu pewne osoby ..... 
-Ukrywasz mnie dlatego bo nie jestem sławna ?
-Nie ! Bo nie chcę żeby ktoś zadawał nam głupie pytania ... ''Kim ona jest ??'' ''Jak długo jesteście parą ??''
-Parą ? - spytała patrząc na mnie wielkimi oczami 
-Oni wszystko zmyślą !- w końcu znaleźliśmy się w moim pokoju. Powiedziałem Jess że zaraz po nią wrócę. Zbiegłem na dół przedarłem się przez tłum tańczących osób i znalazłem siedzących na kanapie chłopaków.
- Niall gdzieś ty się podziewał.? - spytał Liam.- Miałeś pójść tylko po coś do samochodu.
- Wiem ale po drodze miałem mały wypadek.
- Wypadek.?- powiedział Zayn
-Wychodząc walnąłem przez przypadek dziewczynę drzwiami i musiałem z nią jechać do szpitala. W dodatku przed szpitalem roiło się od paparazzi więc musiałem zamienić się z Markiem  samochodem.
- I wy dojechaliście tym gratem.?-  zapytał zdziwiony Harry.
- No jakoś tak.
- A gdzie masz tą dziewczynę?
- Siedzi na górze u mnie w pokoju. Muszę zawieźć ją do domu.
- Niall a Barbara?- odezwał się Lou.
- A właściwie gdzie ona jest?
- Nie wiemy, kręciła się tu ostatnio i cię szukała.- odrzekł Zayn
- Ale nic jej się nie stanie jak cię poszuka trochę.-rzucił Hazz. Chłopaki nie lubią jej, uważają że jest zarozumiałą modeleczką, ale nawet z jednej strony mają rację.
- Dobra to zróbmy tak, pójdziemy teraz szybko zaśpiewać jedną piosenkę, potem powiemy że źle się czułeś i poszedłeś się położyć a ty w tym czasie zawieziesz..
- Jessice.- dodałem
- Tak Jessice.- przytaknął Liam
- Ok to chodźcie szybko, co śpiewamy?
- Little things.- odpowiedział Louis. Wziąłem z salonu gitarę i udaliśmy się wszyscy do ogrodu. Usiedliśmy na wcześniej naszykowanych krzesełkach i zacząłem grać.

          * Oczami Jessici *

Chodziłam bezsensownie po pokoju i oglądałam zdjęcia wiszące na ścianach. Przedstawiały one Nialla, jego rodzinę oraz resztę zespołu. Kiedy usłyszałam dźwięk gitary dochodzący z zewnątrz wyjrzałam na balkon. Oparłam się o barierkę i wsłuchiwałam się w piosenkę którą zaczęli śpiewać chłopcy.
Zayn: 
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
Liam: 
I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.
Zayn & Liam:
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
Louis: 
You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.
Harry: 
I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.
Harry & Niall:
I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
Niall: 
You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..
Harry: 
I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.
All: 
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.
 
       ~
Zayn:
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj, że to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach
I to wszystko ma dla mnie sens
Liam:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych zmarszczek wokół oczu, gdy się uśmiechasz
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud
Dołeczków na twoich plecach u dołu twojego kręgosłupa
Ale ja będę kochał je bez końca
Zayn & Liam:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ale jeśli to zrobię, to Ty
Och,to Ty z nimi tworzysz całość.
Jestem zakochany w tobie i w tych małych rzeczach
Louis:
Nie możesz pójść do łóżka bez filiżanki herbaty
I może to dlatego mówisz przez sen
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam
Mimo, że nie mają dla mnie sensu
Harry:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś brzmienia swojego głosu na kasecie
Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy
Ale dla mnie jesteś idealna
Harry & Niall:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ale jeśli to prawda, to ty
Och, to Ty z nimi tworzysz całość
Jestem zakochany w Tobie i w tych małych rzeczach
Niall:
Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie
Ale chcę, by tak było
Jeśli pokażę ci, że jestem tu dla ciebie
Może pokochasz siebie, tak jak ja kocham ciebie
Harry:
Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ponieważ to Ty, och to Ty, to Ty... To Ty z nimi tworzysz całość
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Wszyscy:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust
Ale jeśli to zrobię, to ty
Och, To Ty z nimi tworzysz całość
Jestem w tobie zakochany i w twych małych rzeczach
 
Po piosence moje oczy były wypełnione łzami. Nie wiem czemu ale zawsze tak reaguję na romantyczne piosenki.  Z resztą przy takiej piosence.. Nigdy nie miałam chłopaka więc takie słowa na mnie działają jak cebula. Po chwili otrząsnęłam się i wybiegłam z pokoju. Jeżeli on nie chce mnie zawieźć to sama pójdę do domu. Pokonałam szybko schody i zeszłam na dół. Rozejrzałam się i otworzyłam byle jakie drzwi. Akurat trafiłam na garaż.  W środku znajdowało się pięć luksusowych aut. Robiły wrażenie, ale szczerze mówiąc nigdy nie byłam dziewczyną lecącą na samochody.
- A ty do kąt?- odwróciłam się i spostrzegłam irlandczyka.
- Do domu.- fuknęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Podwiozę cię.
- Dzięki wolę się przejść.
- To w takim razie idę z tobą. Ale nie wiem czy chcesz się włóczyć o pierwszej w nocy.- ma rację.
- No dobra.- Niall szarmancko otworzył mi drzwi do granatowego kabrioletu, ale ja zrobiłam mu na złość i otworzyłam sobie drzwi do czarnego BMW.
- Złośnica.- usłyszałam wsiadając do samochodu. Wyjechaliśmy z garażu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Odwróciłam się od niego i siedziałam z złożonymi rękami.
- Ej o co ci znowu chodzi.?
- Ty się jeszcze pytasz? Przywalasz mi drzwiami i przetrzymujesz mnie w swoim domu.?
-  Nie przetrzymuję, a poza tym to był wypadek.
- Moi rodzice odchodzą pewnie od zmysłów gdzie ja jestem, a ja jeżdżę z jakąś gwiazdeczką.
- Hola hola tylko nie gwiazdeczką.!
- Przepraszam , Panem Gwiazdeczką. Pasi.!
- Nie mów tak na mnie.!
- Będę.!
- Nie będziesz.!
- Będę.!
- Jesteś rozwydrzoną nastolatką.!
- A ty rozwydrzoną gwiazdeczką popu.! - w samochodzie zapanowała cisza. Oparłam głowę o szybę i przyglądałam się blondynowi. Nie mogę temu zaprzeczyć że jest na prawdę przystojny.
- Nie pozwalasz mi się skupić na jeździe.- zaśmiał się.
- Ja? - zrobiłam zdziwioną minę.
- Ty. Nie zręcznie się czuję gdy tak się mi przyglądasz.- uśmiechnął się pod nosem.
- Po prostu już gdzieś widziałam te oczy.- tylko gdzie?
- Tak?
- Tak tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie.- zamknęłam powieki by móc sobie przypomnieć. Chwilę rozmyślałam i ..
- Już wiem gdzie.! Byłeś wczoraj na meczu Derby.
- No fakt byłem, i ?
- To ty przy okazywaniu biletów podszyłeś się pod mojego opiekuna bym mogła wejść.
- To byłaś ty ?.- popatrzył uśmiechnięty na mnie
- Tak. Nawet nie zdążyłam ci podziękować bo zniknąłeś.
- Nie myślałem że będziesz chciała mi podziękować bo praktycznie nie było za co.- haha jaki skromny xd
- Gdyby nie ty nie wpuścili by mnie na mecz na który czekałam 3 miesiące. Więc dzięki.
- Patrzcie Jessica mi dziękuje.- zachichotał na co ja walnęłam go z łokcia.
- Haha bardzo śmieszne.- odwróciłam się od niego i przyglądałam się mijającym samochodom.
- No już nie obrażaj się. Cieszę się że mogłem ci pomóc.
- Tsaa.. skręć tutaj w prawo.- chłopak posłusznie skręcił.
- To tutaj.?- wskazał palcem na błękitny dom.
- Yhym.- zatrzymał się ja już miałam wysiąść kiedy złapał mnie za rękę.
- Jess.?
- Co znowu.? - spytałam spoglądając na niego.
- Przepraszam cię za te drzwi.
-Jest za co. To wszystko.?
- T-tak. - wysiadłam z samochodu i weszłam do domu. Zdjęłam cicho buty i powędrowałam do kuchni po szklankę soku pomarańczowego.

        * Oczami Nialla* 

Kiedy Jessica wysiadła, nie wiem czemu na moich ustach pojawił się tajemniczy uśmiech. Ona jest dziwna. Miałem już wyjeżdżać kiedy na ulicy pojawiły się trzy samochody z paparazzi. Schowałem szybko głowę by mnie nie zobaczyli, lol ale ja głupi jestem przecież poznają mnie po samochodzie. I jak ja teraz wrócę? Musiałem coś wymyśleć. Wiem.! Wysiadłem po kryjomu z wozu i podbiegłem do domu.

            * Oczami Jessici *

Miałam już wracać do siebie do pokoju kiedy usłyszałam pukanie w okno. Postawiłam więc swój napój na komodzie i podbiegłam do okna. Kiedy zobaczyłam w nich Nialla przewróciłam oczami i lekko je otworzyłam.
- Idź sobie z tond.
- Zapłacę ci 5 tysięcy jak mi pomożesz.- westchnęłam i wyszłam do niego na zewnątrz.
- Czego znowu.?
- Pomóż mi wępchnąć mój samochód do garażu.
- Co ??
- Paparazzi przyjechało, więc jak nie chcesz być jutro na okładce z podpisem " Nowa zdobycz Nialla Horana " więc mi pomóż. Po pięciu minutach samochód już stał w garażu. Sięgnęłam z półki koc dla blondyna i mu go rzuciłam.
- Chcę aby jutro rano cię tu nie było, bo moi rodzice mnie zabiją jak się dowiedzą że przechowuję w garażu...
- Tylko nie gwiazdeczkę.- uprzedził mnie, na co cicho zachichotałam.
- Chodziło mi o obcych ale jak wolisz.
- Jeszcze jedno, potrzebuję coś aby mnie nie poznali.
- Poszukaj w tych pudłach.- irlandczyk zaczął przeszukiwać kartony i po chwili wyciągnął z nich ciemno zielony kapelusz. Kiedy go włożył uśmiechnęłam się.
- To był kapelusz mojego dziadka, zakładał go gdy chodziliśmy razem na ryby.
- O przepraszam nie wiedziałem.- natychmiast go zdjął ze swoich blond włosów.
- Nie weź go. Do twarzy ci w nim.- uśmiechnęłam się do niego na co on zrobił to samo. Był dość blisko mnie, kiedy wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
- Możesz przestać.? - warknęłam oburzona
- Ale co?-zaśmiał się udając niewiniątko.
- Patrzysz się na mnie tymi swoimi czarującymi, ślicznymi i magicznymi oczami na które podrywasz swoje dziewczyny, ale na mnie to nie działa więc daruj sobie!- odwróciłam się na pięcie i wychodząc kątem oka widziałam że się uśmiecha. Myśli że jak fanki lecą na te zajebiste oczy to ja też ? Pfff..bezczelny typ. Ja nie jestem taka jak reszta.
________________________________
Hellow !! :D Mam nadzieję że rozdział was zaciekawił i nie możecie już się doczekać nexta. Lecz niestety - komentarze za next  :>  Zła ja xd  haha ;p Ale nie na prawdę komentujcie bo muszę wiedzieć czy wam się podoba i czy pisać dalej, bo jak nie macie ochoty czytać i komentować to nie opłaca się pisać .
Pozdrawiam was ciepło xx ;3

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1


To dziś ! Dziś jadę na mecz Derby County - Chelsea . Boże  jestem taka podjarana że masakra ! . 3 miesiące czekałam na ten mecz , a on się odbywa dziś i to za nie całe dwie godziny! Aaaa *.* . Nerwowo patrzyłam na zegarek , by aby się nie spóźnić. Jest godzina 18:20 , zbiegłam więc ze swojego pokoju na dół do salonu gdzie znajdowała się reszta rodziny. Stanęłam przed telewizorem i zasłoniłam im ekran aby mnie zobaczyli że tu stoję.
- Tato chodź mnie już zawieziesz bo się spóźnimy, a tego bym ci chyba nie wybaczyła.- spojrzałam na niego ostrym spojrzeniem aby wiedział że mówię prawdę, a on tylko przewrócił oczami i westchnął.
- Jess.. siostra cię zawiezie. A teraz przesuń się bo zasłaniasz mój ulubiony serial.- nie no, faktycznie serial ważniejszy od szczęścia córki <ok>.- Lucy zawieź siostrę bo się spóźni.- Lu tylko przeklęła pod nosem i zwlekła się z kanapy.
- Chodź gówniarzu.- rzuciła idąc i popychając mnie barkiem.
- Idę.- odpowiedziałam.- Zasrańcu.- dodałam cicho pod nosem.
- Mówiłaś coś.?
- Że jeszcze zaliczę toaletę.- podążyłam do łazienki i przejrzałam się ostatni raz w lustrze. Miałam na sobie za dużą granatową bluzę Adidasa, króciutkie ciemne porwane(specjalnie żeby nie było xd) spodenki i czarne conversy za kostkę. Włosy związałam w niechlujnego koczka i potuszowałam sobie jeszcze rzęsy. Wyszłam z toalety i wzięłam z komody bilet na mecz, a następnie wybiegłam z domu mówiąc krótkie pa . Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Kiedy auto ruszyło ja wpatrywałam się w okno. Było już dość ciemno jak na połowę wakacji. Droga mijała nam cicho, a raczej w ciszy. Lucy nie lubi gdy w samochodzie panuje cisza, więc włączyła radio i włożyła płytę. Jak zwykle było to One Direction. Ona jest ich mega ogromną fanką. Moim zdaniem ona chyba o nich więcej wie niż oni sami o sobie. Serio ;D. Często jeździ w te same miejsca gdzie oni by ich tylko spotkać. Wariatka xd.
Żeby nie było że ich nie lubię czy coś, ale nie interesuję się nimi, chociaż to trudne przy siostrze Directioner. W końcu dojechaliśmy pod stadion, odpięłam pasy i wyszłam z samochodu.
- Nie zgub się tam, a i opanuj emocje jak strzelą bramkę żebyś nie robiła wiochy.- powiedziała Lucy przez okno. Zniżyłam się do poziomu okna i sztucznie się uśmiechnęłam.
- Już ty się o to nie martw. dodałam, a następnie odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Kierowałam się w stronę wejścia i barierek, a raczej tam powinny być lecz przysłoniło to jakby maciupeńka kilometrowa kolejka. Moje oczy zrobiły się gigantyczne na sam tego widok. Pobiegłam szybko by zająć kolejkę i zdążyć wejść na mecz , bo wydaję mi się że ci co przyjadą tu za max 10 min już nie zdążą. Stanęłam, a może tak troszeczkę wepchałam się w kolejkę i przysłuchiwałam się  hałasowi jaki tam panował. Kiedy nadeszła moja kolej podeszłam do faceta któremu wręczyłam bilet, a on go obejrzał i spojrzał na mnie.
- Ile masz lat.? - spytał swoim grubym głosem.
- 17 a jakiś probl..
- To sorry nie wpuścimy cię samej bo nie jesteś pełnoletnia, chyba że masz opiekuna.- co.!!? to żart? Tyle czekałam na ten cholerny mecz a ten mi teraz mówi że mnie nie wpuści?!. Zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, wtedy ktoś położył mi rękę na ramieniu.
- Ona jest ze mną.- powiedział wysoki chłopak za mną. Nie widziałam jego twarzy bo było ciemno a poza tym miał czapkę i kaptur na głowie. Jedyne co zapamiętałam to oczy, oczy jak ocean. Koleś to łyknął i sprawdził jego bilet a potem kiwną głową na znak żebyśmy weszli. Przepchałam się przez tłum spoconych, i śmierdzących facetów. Kiedy zatrzymałam się trochę z dala od wejścia i odwróciłam się by podziękować mojemu tajemniczemu wybawicielowi , jego już tam nie było. Rozejrzałam się dookoła by znaleźć postać w kapturze ale nigdzie jej nie widziałam. No trudno, poszłam więc na swoje miejsce na widowni. Gdy znalazłam swoją miejscówkę , spojrzałam na zegarek i była 19:58, czyli się wyrobiłam. Usiadłam więc sobie po turecku na krzesełku i czekałam na rozpoczęcie się meczu.

                                        

Mecz się skończył gdzieś po 23 . Derba wygrała 2;0 ! normalnie cieszyłam się jak głupia, ale dla mnie  to było do przewidzenia że wygrają xd. Wyszłam więc przed arenę i zadzwoniłam po tatę aby po mnie przyjechał. Stwierdziłam żeby nie marnować czasu to już będę powoli szła.


Szczerze mówiąc cykałam się tak trochę iść, bo było ciemno i tylko gdzie nie gdzie paliły się jakieś latarnie. Ale nie zważając na to szłam dalej. Dopiero przestraszyłam się gdy podjechał do mnie jakiś nieznany samochód, mężczyzna wyjrzał do mnie przez okno i krzyknął.
-Ej lala chodź do nas to się zabawimy!- widać i słychać było że jest nieźle wcięty. Szłam dalej, dopiero kiedy zatrąbili na mnie pokazałam im środkowego palca , a oni zrezygnowali i odjechali. Kilkanaście minut potem przyjechał mój tata i zawiózł mnie do domu.


                                                * Następny dzień*

Delikatne promienie pieściły moją twarz. Z trudnością otworzyłam jedne oko i spojrzałam na budzik leżący na drewnianej brązowej szafeczce. 9: 17 , no nie a u cioci mam być na 10 !. Zerwałam się migiem z łóżka i popędziłam do łazienki jak poparzona. Wzięłam szybki jak i orzeźwiający prysznic a następnie ubrałam się w czyste ubrania.


Na samym końcu ogarnęłam włosy i wybiegłam z pokoju zabierając po drodze torbę. Wpadłam szybko do kuchni i capnęłam z talerze tosta. Pożegnałam się z rodzicami i popędziłam do holu, gdzie wzięłam deskorolkę i wyszłam z domu.


-Ciociu już jestem!.- krzyknęłam wchodząc do kwiaciarni.- Przepraszam za spóźnienie ale zaspałam.- zdjęłam torbę i założyłam fartuszek. Podeszłam do drzwi i odwróciłam tabliczkę na Otwarte .

 Potem wzięłam konewkę i nalałam bieżącej wody i zaczęłam podlewać kwiaty. Po chwili wpadła ciocia i zaczęła kręcić się przy blacie.
- Nie widziałaś mojej apaszki?- zaczęła wszystko przeszukiwać .
- Wczoraj chowałaś ją do lewej szufladki u góry.- Isabella zajrzała do wskazanego przeze mnie miejsca i wyjęła granatową chustkę we wzory.
- Dzięki.- odpowiedziała zakładając ją na siebie.- A i jak tam wczoraj było na meczu?
- Zajebiście! Debra wygrała 2:0! Czad.- ciocia się zaśmiała i zaczęła szperać coś w papierach, a ja wróciłam do mojej poprzedniej czynności, czyli podlewania.


Dzień minął dość szybko. Pracę skończyłam o godzinie 17, więc zamknęłam kwiaciarnię na klucz i pojechałam do domu. Gdy weszłam do środka powiesiłam torbę na wieszaku i pomaszerowałam do kuchni. Od razu rzuciłam się na lodówkę i wyjęłam z niej potrzebne rzeczy do zrobienia kanapek. Po skończeniu usiadłam na blacie kuchennym i przysłuchałam się dyskusji rodziców z Lucy.


______________________________________________________________

Elo Elo ;D no i mamy pierwszy rozdział , juhuuu ;) . Mam nadzieję że zaciekawiłam was trochę i że będziecie mieli ochotę na dalsze czytanie moich wypocin xdd hahahah ;p . Do następnego xx
KOMENTUJCIE !!

Bohaterowie ;D

Jessica Olsen




Ma prawie 18 lat. Jest często nieśmiała, w stosunku do mężczyzn. Kocha grać w piłkę, grać na gitarze i fortepianie oraz uwielbia jeździć na deskorolce. Lubi sobie także podśpiewywać ale tylko wtedy gdy nikt tego nie słyszy. Pracuje u cioci w kwiaciarni. Posiada też starszą siostrę z którą często się kłóci i przekamrza.


Lucy Olsen


Siostra Jessici, ma 21 lat. Często kłóci się ze swoją siostrą, uważa że jest chłopczycą bo nie nosi sukienek i lekko się maluje. Kocha One Direction i jest ich mega fanką. Pracuje jako fryzjerka,  interesuje się fotografią i modą.


Ania Jankowska 



Jest przyjaciółką Jess, ma 18 lat . Urodziła się w Polsce ale już od kilku lat mieszka w Londynie. Lubi śpiewać i jeździć na desce. Pracuje w kawiarni jako kelnerka.


Marica i Robert Olsen




Rodzice Jess i Lucy. Marica jest lekarzem a Robert prowadzi swój butik w centrum handlowy.


Isabella Bregu


Ciocia Lucy i Jessicki. Ma 27 lat,  prowadzi kwiaciarnie.


oraz całe One Direction :


Niall Horan




Harry Styles





Zayn Malik



Liam Payne




Louis Tomlinson



Reszta będzie dodawana podczas akcji ;)