Minęło już prawie miesiąc, trudny miesiąc, od kąd jestem z Horanem. To był czas kiedy cały świat powiedział wielkie WOW!. Pomijając to że na twitterze jak i na moim facebooku codziennie miliony tryliony hejtów typu. nie pasujesz do Nialla , daj mu spokój, odpierdol się od niego.. itp ale nie patrząc na te wszystkie jak to można nazwać zdaniem Malika "pierdoły" to jest super. Niall codziennie gotuje mi śniadano ^^ [ bywa też że ja robie] , chodzimy na wieczorne spacery, imprezy, zabiera mnie do restauracji ( McDonald's i KFC oraz naturalnie Nando's) ale żeby nie patrzeć to też są restauracje. Z resztą Niall uznał że nie lubi sztywnych miejsc , z resztą ja też. Ogólnie mówiąc traktuje mnie jak swoją taką księżniczke. Podoba mi się to ale czasami trochę przesadza.
Chłopaki mi ostatnio zaproponowali czy nie chciałabym jechać z nimi na gale rozdania nagród MTV. Oczywiśnie nie mogłam im odmówić xd (...). Także jedziemy do Las Vegasssss!
Walizki spakowałam już dwa dni przed wylotem abym czegoś nie zapomniała. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że każde z nas ma odzielny pokój. WTF ? No okey mi to zbytnio nie przeszkadza ale najwyraźniej blondynowi się to nie spodobało.
- Nie chce być od ciebie oddalony aż o cztery pokoje.- żalił się jak małe dziecko któremu coś się nie podoba i tupie nóżką.
- Horuś skarbie w rzeczywistości mieszkasz ode mnie dwa bloki i żyjesz a tu cztery pokoje, więc nie przeżywaj tak.- zaśmiałam się szukając w walizce ładowarki do telefonu.
- Jess wiesz o co mi chodzi. Teraz jesteśmy tak blisko siebie a musimy być tak daleko.
- Fakt cztery pokoje.
- Aż.- podkreślił.
- Niall.. - westchnęłam głośno siadając na łóżku.
- Pójdę do Paula żeby załatwił nam jeden pokój.
- Daj sobie na razie spokój z tym, on jest zajęty czym innym. Za dwie godziny występujecie na gali.
- Masz rację.- uznał przeczesując swoje farbowane blond włosy.
- Ja zawsze ją mam.- wyszczerzyłam się.- Dobra a teraz zmykaj bo muszę się przygotować na waszą gale.
- Widzimy się za godzinę.- wyszedł muszczając mi oczko. Cicho się zaśmiałam i zamknęłam drzwi na zamek, tak wrazie czego. Poszłam się wykąpać i umyć głowę. Na samym końcu zrobiłam makijaż i ubrałam sukienkę. Co ledwo zasunęłam suwak ale spoko, przejrzałam się w lusterku i powiedziałam :
OMG!
Boszz jak ja wyglądam, z dziesięć lat więcej. O nie. Tak nie może być zdjęłam szpilki i rzuciłam na łóżko, złapałam materiał w garść i ruszyłam w stronę łazienki, lecz ktoś zaczął się dobijać. Fuck , przeklełam w myśli i podeszłam otworzyć drzwi. Po drugiej stronie stali chłopacy.
- Jess szybko musimy się zbierać, zaraz się spóźnimy!- powiedział zdenerwowany Liam.
- Co ?! Nie ma takiej opcji, ja muszę jeszcze zmienić sukienkę. Proszę poczekajcie..
-Jessica nie mamy czasu.- stwierdził Zayn patrząc na zegarek.
- A poza tym wyglądasz zniewalająco.- wtrącił uśmiechnięty Harry.
- No na pewno. Wyglądam na trzydziestkę! Poczekajcie chwile ja tylko zmie..
- Nie jedziemy już!- zarządził blondyn łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia, szybko mu się wyrwałam.
- Czy wy to rozumiecie? musze zmienić sukienkę!- wrzasnęła rozłoszczona. No nie wyrobiłam się z czasem. Niall podszedł ,złapał mnie za biodra i wciągnął mnie na swój bark.
- Niall nie proszę cię skarbie!- krzyczałam lecz nic nie działało. Zeszliśmy na dół (kto zszedł ten zszedł) i weszliśmy ( kto wszedł ten wszedł, niektórzy zostali do niej wsadzonej na siłę) do czarnej limuzyny i odjechaliśmy. Przez całą drogę nic się nie odzywałam, nie dlatego bo foch tylko bałam się gali. Nigdy nie byłam na takim czymś, dla nich to pestka ale oni nie są takimi zwykłymi ludzmi jak ja. To gwiazdy, idole nastoletnich dziewczyn tzw. gimbusek { ok -.- gdzieś tak czytałam } , a ja dziewczyna o debilnej figurze, całkowite bez talencie z Londynu.
Gdy dojechaliśmy było po prostu pełno, pełno ludzi. Flesze, paparazzi czerwony dywan , nie to nie mój styl. Wysiedliśmy z samochodu i z sztucznym uśmiechem podążała z chłopakami. Naturalnie tysiące fot z każdych stron,oczywiście ja unikałam jak najbardziej obiektywów. To nie ja tu jestem sławna tylko oni. Weszliśmy do środka gdzie każdy miał swoje miejsce, niestety Niall z chłopakami mieli te główne fotele z przodu i musieliśmy się rozstać. Ja usiadłam w tylnich rzędach po prawo. Dookoła widziałam tyle sławnych gwiazd i ludzi że oczy mi się po prostu świeciły, a podczas przerw porobiłam sobie troche z nimi zdjęcia. Oczywiście kilka z nich wrzuciłam na insta i twittera. Gala trwała bardzo długo, występy przyznawanie statuetek zabiera sporo czasu. Na razie 1D zdobyło cztery statuetki z pięciu! Byłam taka szczęśliwa że szok. W pewnej chwili źle się poczułam. Wiecie tyle ludzi, tłok, wyszłam więc na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza. Podążałam czerwonym dywanem idąc w stronę ławki po drugiej stronie ulicy, mijałam się z tyloma ludźmi i nagle (...) dostałam czymś w głowę. Zabolało, aż upadłam. Przed oczami widziałam rozmazany obraz, który wrócił w pełni po kilkunastu sekundach. Przed sobą ujrzałam dziewczynę w białej bluzce Directioner, może starszą troche ode mnie, z miną tak poważną i oczami pełnymi nienawiści. A więc to ona mnie uderzyła!
-Wredna suka.!- wrzasnąłam próbując się podnieść z podłogi.
- Co kurwa powiedziałaś dziwko?!- rzuciła się okładając i bijąc mnie pięściami. Usiadła na mnie tak że praktycznie nie mogłam się ruszyć, i nie mogłam się bronić. Po chwili uwolniłam rękę i przypierdoliłam jej z całej siły w pysk. Odrzuciło ją aż. To nie był najlepszy pomysł bo po niespełna minucie dostałam dwa razy mocniej. Poczułam coś w buzi. O nie fuck ząb! nie daruje kuwie tego! Zaczełyśmy się szarpać i wyzywać obydwie. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to że tyle ludzi dookoła było i nikt nic nie zrobił. A nie! myle się, robili.. zdjęcia. Nagle wparadował ochrona i zciągnęła ją ze mnie,nareszcie. Jeden z ochroniarzu podniusł mnie z ziemi a dwaj pozostali trzymali tą popierdolnietą laske. Po chwili koło mnie pojawili się Niall i reszta chłopaków.
- Boże Jess skarbie.!- przytulił mnie mocno, teraz czułam się bezpieczna, w jego ramionach. Nie wiem czemu ale popłakałam się, nie wiem czemu.. z bezsilności (?).- Kochanie coś ci jest?coś cię boli?- zadawał wiele pytań na zmiane z Harrym. Byłam tak oszołomiona tym wsztstkim że te pytania poprostu odbijały się ode mnie, nie docierały do mnie. Wyrwałam się z objęć blondyna i cała we łzach wybiegłam łapiąc pierwszą taksówkę i odjeżdżając.
Zatrzasnęłam głośno drzwi cała we łzach i krwi. Nie doszłam jeszcze do siebie. Wbiegłam do łazienki zciągając z siebie porwaną i poplamioną krwią sukienkę. Stojąc w bieliźnie uczesałam włosy w niesfornego kucyka na czubku głowy, obmyłam brudną twarz i ręce. Wróciłam do pokoju , założyłam szybko jakieś błękitne dżinsy i rozciągnięty biały sweter. Wyjęłam z pod łóżka walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy.
- Jessica!- odwróciłam się i zobaczyłam w drzwiach Nialla.
- Wyjść stąd..- rzekłam załamującym się głosem, zasuwając walizkę.
- Co ty robisz?- krzyknął próbując mnie nie przepuścić.
- Odsuń się.!
-Co ty robisz pytam się!- złapał mnie za ramiona
- Wyjeżdżam nie widać?
- Jessi prosze nie..
- Niall nie moge rozumiesz?
- Proszę cię. Przepraszam cię za to co się stało, ale nie chce żebyś wyjeżdżała mieliśmy spędzić te dwa tygodnie tutaj razem.
- Wiem ale nie zostane tu dłużej.!
- Jessica powinniśmy jechać do szpitala najp..
- Nie Horan , nie powinnam tu z tobą przylatywać rozumiesz? To był kiepski pomysł, dzięki temu będe mieć mnustwo siniaków i dodatkowo nie mam zęba.. Na prawdę super się zapowiada. Nie Niall nie zostane tu, wracam do Londynu. A poza tym i tak byście mieli cały czas koncerty i nie miał byś czasu dla mnie..
- Jessi..- wydukał ze łzami w oczach.
- Nie Niall , to postanowione. Wyjeżdżam.- złapałam walizkę i wyszłam z pokoju stając na chwilę w drzwiach.- Widzimy się w przyszłym tygodniu. Pa.- wyszłam podążając na dół do taksówki..
O godzinie 2:20 byłam w Lodynie. Wysiadłaz z samolotu zabierając walizkę, próbując nie wyróżniać się z tłumu wydostałam się z strefy bagaży. Podążałam w stronę głównego wyjścia z lotniska, idąc czułam się słabo, coraz słabiej aż w końcu upadłam..
Obudziłam się w gdzieś gdzie dawno nie byłam, mianowicie szpital. Otworzyłam w pełni oczy i zobaczyłam obok siebie pielęgniarkę.
- Witam.- uśmiechnęła się pogodnie wpisując coś w kartkę wiszącą na moim łóżku.- Jak się pani czuje?- próbuwałam trochę się podnieść
- Strasznie kręci mi się w głowie.- syknęłam łapiąc się za głowę.
- Nie nie niech się pani nie podnosi. Ma pani złamane dwa żebra i lekki wstrząs mózgu, lepiej będzi jak poleży pani jeszcze trochę- hola hola co?
- Jeszcze? To ile ja już tu leże?- spytałam
- Dwa dni.
- Że co.?
- Była pani tak słaba że musieliśmy dać pani środki nasenne.
- Ahaa.. A ktoś wie że ja tu jesteś?
- Naturalnie proszę się nie martwić zawiadomiliśmy pańską rodzinę.- ha ha nie no super, dzięki ;-;
- Yghh..
- Właśnie ktoś czeka na korytarzu do pani. Mogę wpuścić go tutaj?
- Jeżeli to nie jest ksiądz żeby mnie pochować to może wejść.- pielęgniarka zaśmiała się cicho i wyszła pozwalając komuś wejść do środka..
- Hey.- wparadowała do środka Lucy z wielką torbą jedzenia.
- Cześć.
- Jak się czujesz?.- zapytała siadają koło mnie na łóżku.
- Nie jest źle.
- Słyszałam, oglądałam i nawet czytał to co się stało.
- Aż tak ? Nawet nic nie mów.. Rodzice wiedzą?
- Niestety. Byli rano u ciebie ale spałaś.- fakt spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie 16:12 , wow późno już jest.- Jest ktoś kto by chciał z tobą pogadać.- podnioła się i spojrzała w stronę drzwi odchrząkując głośno. Do sali wszedł ... że co.?
- Co tu robisz.?- zapytałam zdziwiona.
- Ja po niego zadzwoniłam. Musicie wyjaśnić sobie pare spraw. To ten.. nie będe wam przeszkadzać. Narazie. - odprowadziłam ją wzrokiem do wyjścia, po chwili całą swoją uwagę zwróciłam na błękitnych jak ocean oczach.
- Przepraszam cię.- wyszeptałam spuszczając na moment wzrok w dół.- Nie powinnam tak na ciebie krzyczeć i tak reagować, to nie twoja win..
- Moja Jessi. Nie powinienem cię zostawiać tam samej.
- Dlaczego przyleciałeś? a koncerty?
- Odwołaliśmy dzisiejszy
- Nia..
- Nie mogłem inaczej postąpić.. Gdy Lucy zadzwoniła i powiedziała że jesteś w szpitalu to nogi mi się ugieły. Nie mógł bym cieszyć się i skać na scenie wiedząc że cierpisz i nie wiem co ci jest.
- To tylko dwa żebra, pare siniaków i wstrząs mózgu.
- Chyba aż! (...) Do tego wcale nie powinno dojść.
-Hej , nie zamartwiaj się już tak. Czasu nie cofniemy, a poza tym troche urlopu mi się przyda.- złapałam jego dłoń.- A gdzie chłopcy?
- Zostali w Los Angeles, chcieli lecieć ze mną ale Paul..
- Jasne rozumiem, macie koncerty na głowie. Nie możecie zawieść swoich fanów.
- Znienawidziłem ich.- powiedział zaciskając wargi.
- Nie mów tak.
- Jess spójrz jak oni cię traktują! Rzucają się na ciebie, to nie jest normalne.
-Trafiła się taka jedna wariatka, to nie znaczy że wszyscy są tacy. Niall nie oceniaj ich tak.- w sumie nie wiem czemu ich broniłam. Za te miliony hejtów, wyzwiska czy cokolwiek innego.? Może i traktują mnie jak WROGA i życzą mi nawet śmierci, ale wiem to że oni robią to z bezsilności. Boją się że zabiore im Nialla i One Direction się rozpadnie. Rozumiem ich, ale do tego nigdy nie dojdzie. Nie pozwole na to.!
-Przemyśl to dobrze i zastanów się co ty wogule wygadujesz, a teraz powiedz mi kiedy wracasz ?
- blondyn wyciągnął telefon i spojrzał na wyświetlacz.
- W sumie muszę się już zbierać, za 40 minut mam samolot a jeszcze kilka spraw..
- Jasne leć.- uśmiechnęłam się blado.
- Na prawdę chciał bym zostać ale..
- Rozumiem cię, taka praca. Nie mam ci tego za złe. Poradze sobie.- chłopak podszedł i czule mnie pocałował, zatopiłam się w jego cudownym zapachu wody po goleniu. Uwielbiam (...)
- Będę tęsknił.
- Wiedz że ja też. Więc do zobaczenia za .. ile?
- Całe 13 dni.- jego oczy poszarzały.
- Oj wytrzymasz mój ty irlandczyku.- uśmiechnęłam się szeroko pociągając go z powrotem za szyje i moco całując. Gdy wyszedł , raptownie poczułam się taka samotna. Odrzucona. Wiem że to niedorzeczne ale nie nawidze szpitali, tych wszyskich wentyków,motylków,kroplówek .. o niee. Rozejrzałam się na boki i zauważyłam leżącą koło ściany waliskę. Zapewne albo Lu przyniosła albo rodzice. Wstałam i znalazłam w niej szary szlafrok. Zarzuciłam go na siebie i wyszłam na korytarz, a tam tłok.
- Przepraszam gdzie znajde pokój lekarski? Tego doktora co mnie bada etp.?- zapytałam jedną z przechodzących pielęgniarek.
- Zapewne pani lekarz to pan Durfft , więc prosto i na końcu pierwsze drzwi po prawo.
- Dziękuję.- poszłam tak jak mi powiedziano i zapukałam do drzwi. Usłyszałam cichą odpowiedź więc weszłam do środka.
-Dzień dobry.
- Witam panią Olsen. Jak się pani czuje?
- Lepiej.
- A więc co panią do mnie tu sprowadza?
- Chciałabym się wypisać.
- Teraz? Musi pani przejść jeszcze kil..
- Tak teraz.- doktor głośno sapnął.- Obiecuję że będę się oszczędzać.
- To wiadomo.-uśmiechnął się.- Powinnaś wyjechać na jakiść czas i odpocząć. Widać że jesteś zmęczona.- lekarz miał racje, a to Niall, a to chłopcy, a to kwiaciarnia, a to Ania, a to rodzice... pffff dużo tego. Podpisałam pare dokumentów, zabrałam rzeczy z sali i udałam się do domu.
Rzuciłam wszystkie rzeczy pod wieszak i walnęłam się na kanapę. Zdjęłam butu, przykryłam się kocykiem, zamknęłam oczy by już zasnąć i... pukanie. Przeklęłam w myślach i zdenerwowana wstałam do drzwi. Otworzyłam zamek i zobaczyłam młodego, przystojnego mężczyzne w garniturze z walizką. Aha już rozumiem.
- Dzień dobry nazyw...
- Dzień dobry ale ja wierzę.- mężczyzna zmarczył brwi , spuszczając głowę w dół zaśmiał się. Nienormalny jakiś?
- Ale ja nie jes..
- Przepraszam ale ja panu chyba nie przeszkadzałam, prawda? Otóż ja wierzę i swojej wiary nie zmienię ale sąsiadka po drugiej stronie jest taka inna więc może ona coś tam..- mężczyzna powtórnie się zaśmiał.
- Proszę pani ja nie chcę pani kazać przestać wierzyć. Nie zajmuję się tym.
-Tak, to w takim razie kim pan jest?
- Pani Jessica Olsen.?
- Oczywiście że tak , ale nie rozumiem.?
- To dobrze. Nazywam się Martin Wesley i jestem pani adwokwatem.- zdziwiłam się trochę
- Ale ja nie zamawiałam adwokata.
- Ale pan Horan tak.
- Wow wow wow, czyli Niall pana przysłał?
-Dokładnie.
- W takim razie zapraszam.- zaprosiłam go gestem ręki do środka.
- Napijesz.. znaczy pana.. napije się pan czegoś.- grrr zawsze coś mi się wyrwie. Lekko zażenowana spojrzałam na adwokata.
- Może mówmy sobie po imieniu co? będzie ławiej. Martin.- uśmiechnięty podał mi ręke.
- Jessi, miło mi.
- Mi również. A wracając do pytania może być sok.- zajrzałam do górnej szafki, został tylko Nialla sok. Trzeba będzie zrobić zakupy.
- Dopiero wróciłam ze szpitala i zapomniałam zrobić zakupów ,i niestety wyczerpały się zapasy i został tylko sok grejfrutowy.- zrobiłam lekki grymas na ustach.
- Uwielbiam sok grejfrutowy.- powiedział
- Serio??!- zapytałam z niedowierzeniem. Nalałam do szklanki napoju i podałam mu do ręki.- Boże jak wy możecie to pić.- szepnęłam sobie pod nosem
- Mówiłaś coś ?
- Nie, nie nic. Tak tylko gadam sobie do siebie.
- Aha.- zaśmiał się.
- To może porozmawiamy o sprawie.
- A tak jasne. Więc zaczne od tego ... chciałbym żebyś opowiedziała mi wszystko z tamtego wieczoru.
- To było rozodanie nagród MTV. Byliśmy już tam troche czasu i oczywiście było dużo ludzi i zrobiło mi się słabo więc wyszłam na zewnątrz. Wtedy rzuciła się na mnie ta wariatka, przewaliłam mnie i zaczęła mnie bić.
- I to wszystko?
- Nie. Potem zrzuciłam ją z siebie i próbowałam wstać ale znowu zaczęła mnie szarpać, więc ją uderzyłam w morde..- Martin zakrył usta ręką.- yy znaczy w twarz, oddała mi i wybiła mi czwórkę z prawej strony. No i wtedy razem zaczęłyśmy się bić i szarpać do tond gdy przyszła ochrona i zabrała ją ode mnie.
- Czyli to ona zaczęła.
- Tak, przecież ja jej nie znam więc nawet nie miałabym powodu jej bić prawda.?
- Ja ci wierze ale jest jeszcze sąd i on potrzebuje dowodów. Masz może jakieś?
- Tak. Dwa złamane żebra, miliony siniaków, wstrząs mózgu i brak zęba. Coś jeszcze?
- Widzę że się denerwujesz a w twoim stanie to raczej nie wskazane.
- No coś ty (...)
- A widział to może ktoś.?
- Nie wiem, było dużo ludzi ale każdy olewał to żeby zdjąć ją ze mnie tylko robili zdjęcia. Nie no fajnie spoko.
- To ja poszukam dziś jakiś zdjęć, informacji i dam ci znać jak będę coś miał.
- W porządku.- pokiwałam głową, odprowadziłam go do drzwi.
- Dasz mi swój numer telefonu?- wyszczerzyłam się. - Żeby być z tobą w kontakcie.- dodał szybko speszony.
- Jasne.- wpisałam mu w telefon numer i się pożegnaliśmy. Nareszcie mogę się położyć, zamknęłam na klucz drzwi i z powrotem wskoczyłam pod kocyk zasypiając..
~.....~
- To jak?W skate park'u za 15 minut ok?- spytała Ania
- Jasne,wezmę żelki.
-Spoko. Pa
-Narazie.
Zgarnęłam deske i pojechałam do parku. Ania już czekała na murku, opowiedziałam jej całą tą historie z Las Vegas. Na samym początku myśla że to jedna wielka ściema ale gdy opowiedziałam jej to osobiście uwierzyła. Była wściekła na chłopaków że się mną nie opiekowali, tłumaczyłam jej że to nie ich wina ale ona ma trudny charakter. Po ojcu.
- Ej ktoś przyszedł.- powiedziała wskazując głową na kogoś idącego w naszą stronę. Odwróciłam się i zobaczyłam Matina.
- Cześć.- powiedział podchodząc do nas.
- Znasz go ?- spytała cicho, kiwnęłam jej i podeszłam do niego.
- Co tu robisz.? Jak mnie znalazłeś?
- Dzwoniłem do ciebie ale nie odbierałaś,byłem u ciebie ale nie zastałem cię tam a twoja sąsiadka stwierdziła że możesz być tu.
- Sorry, nie wzięłam komórki.- spojrzałam na blondynkę za mną.- A poznaj, to moja przyjaciółka Anka a to mój adwokat.
- Hej.
- Martin miło cię poznać.- podali sobie ręce
- Nie wspominałaś że masz tak przystojnego adwokata.- no nie zaczyna się, jej gadka szmatka na podryw, to cała ona.
- Najwidoczniej zapomniałam. Coś się stało że przyszedłeś?- oderwał wzrok od Ani.
- Ah tak. Udało mi się ustalić kto robił jedne ze zdjęć więc jest mała szansa że by zeznawał w twojej sprawie w sądzie.. Może chodźmy gdzieś usiądziemy i porozmawiamy spokojnie. Zapraszam cię na kawę. Ciebie też Aniu.
- Dzięki za zaproszenie ale muszę być dziś wcześniej w domu,mam jechać z mamą do cioci. Może innym razem. Także ja lecę pa Jess.- cmoknęła mnie w policzek.- Pa Martin.
- Do zobaczenia.- odpowiedział.- To jak idziemy.?
-Pewnie.
Mari zaprosił mnie do małej kawiarenki na przeciwo Big Bena. Nigdy tu nie byłam ale trzeba przyznać że ma gust. Usiedliśmy przy stoliku na samym końcu przy szybie, można było oglądać wszystko na ulicy.
- Czego się napijesz?- zapytał uśmiechnięty zdejmując płaszcz.
- Może być kawa lattè z toffi.- po chwili podeszła do nas kelnerka.
-Co podać?
- Dwie kawy lattè z toffi.- zanotowała sobie na karteczce i mile poinformowała że zaraz przyniesie zamówienie.
- Długo jesteś już adwokatem.?- zapytałam zdejmując ciemno zieloną materiałową kurtkę. Jest już połowa października i robi się chłodno. Brr..
- Pięć lat.
- Chyba lubisz swoją prace, przynajmniej ja tak uważam.
-Bardzo, pozwala mi się wykazać.Lubie pomagać ludziom i to daje mi satysfakcję.
- Opowiesz mi coś o sobie.? - zachichotałam
- A co taka ciekawska jesteś?- uśmiechnął się szeroko.
- Mam prawo wiedzieć coś o osobie która mnie reprezentuje prawda?- jego mina bezcenna.
- Urodziłem się w Watford, w miasteczku na wsi. Od dziecka wychowywała mnie ciotka z wujkiem. Mam młodszego brata, jest zupełnie inny ode mnie. Jest podejmuje decyzje bez zasamowienia, bawi się życiem i jest kompletnie nieodpowiedzialny.
- Czyli ty jesteś ten lepszy z braci czyli dobrze ułożony i wychowany a on jest ten gorszy nieodpowiedzialnym smarkacz, tak?- spytałam z przekąsem opierając głowe o ręke. Podeszła do nas kelnerka i wręczyła nam kawę, dodatkowo dostaliśmy kawałek pomarańczy. Uwielbiam je ^^
- No w sumie można tak to ująć.- odparł zadowolony.- A ty masz rodzeństwo.?
-Niestety.. siostrę, starszą.
- A czym sie interesuje?
- Jest fryzjerką.- upiłam łyk kawy, złapałam plaster pomarańczy i przystawiłam do ust udając uśmiech. Martin słodko się zaśmiał odkręcając głowę. Urocze (:
- A ty ? Czym sie interesujesz?- zapytał
- Ja nie mam zainteresowań.
- Nie możliwe. Chyba będziesz szła na studia czy coś prawda? Coś cię musi interesować.-stwierdził
- Chciałam iść na dziennikarstwo.
- Wow fajnie.
- A ty czemu chciałeś zostać panem mecenasem?
- Mój dziadek był, ojciec, i wypadało żebym ja też nim był..
- Czyli jesteś z musu.?
- Nie, po prostu wtedy zacząłem się nad tym poważnie zastanawiać i jakoś to polubiłem.
- A twój brat?
- Możemy o nim nie gadać?
- Nie lubisz go?
- Tak. Uważa że jest pępkiem świata, i wyzyskuje cały czas ode mnie pieniądze.To nie jest normalne.
- Chyba po to są młodsi bracia.-zachichotałam
- No chyba nie.
- Oj zobaczysz, minie to.
- Oby.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile kiedy do stolika ktoś podszedł. Spojrzałam na niego i ...
... ... ... ... ... ... ... ... ...
wow czegos takiego sie nie spodziewałam ;o
OdpowiedzUsuńmega zaskoczenie
rozdzial długi
ciekawy
tyle sie w nim wydarzyło
bojka powrót do Londynu adwokat i kto podszedł do tego stolika...........
mega rozdział czytelnicy są z ciebie dumni bo piszesz coraz lepsze rozdzialy :):):)<3
Omg.. (':. Dziękuje ci za ten komentarz (;, dawno takiego dobrego nie dotałam. Jest on jeden z najlepszych dotych czas . Na prawde dziekuje że to napisałaś , podniosłaś mnie na duchu (: . Kocham długie komentarze ;*
Usuńszkoda ze zdjęcia nie są razem z tekstem bylo by lepiej ale nie mam co tego za złe jest super jeden z prawie najlepszych rozdziałów na twoim blogu porównując pierwsze rozdziały do tego co teraz piszesz to jakby nie ty ale to dobrze widac ze sie rozwijasz i to w szybkim tempie jesli rozdział 16 będzie jeszcze lepszy od tego to rozwalisz system ogólnie to miłej niedzieli dziekuje ze jednak dodalas ten rozdzial i go napisalas bo równie dobrze mogłaś robic cos innego Np odpoczywać albo sie uczyć dziekuje <3
OdpowiedzUsuńKocham i dziękuje ;* x
UsuńBrak mi słów, żeby to opisać...
OdpowiedzUsuńOn. Był. Po. Prostu. Masakrycznie.... CUDOWNY! KOCHAM TO. I NAPRAWDĘ CZEKAM NA NEXT Z NIECIERPLIWOŚCIĄ, BO BOJĘ SIĘ, KTO DO NICH PODSZEDŁ. CHOCIAŻ MAM NADZIEJĘ, ŻE TO NIALLER. BYŁOBY CIEKAWIE XD
A TAK PS. TO MOGŁABYŚ MNIE INFORMOWAĆ NA TT?
@magdzia04
:]
"-Nie lubisz go?
OdpowiedzUsuń-Tak..." xD Ciekawa jestem kto tam przyszedł... Nie mam pojęcia jak można tak świetnie pisać!!!
Mogłabyś mnie informować? Chciałabym jak najszybciej czytać twoje nowe rozdziały
@youmyonlyhope
Do napisania! <3
Jejku koochanie to jest pięknie!
OdpowiedzUsuńKoocham i dziękuję za kom u mnie!
xoxo
również kocham xo ;3
UsuńWow! Nie spodziewałam się takiej akcji.. :o Rozdział cudo, mega :D Kocham i czekam z niecierpliwością na next'a :3 Dodawaj szybko, jestem ciekawa kto podszedł do ich stolika.. ;)
OdpowiedzUsuńJuż miałam pisać ci na tt kiedy do cholery dodasz nowy rozdział bo wcześniej mi sie nie ładował ale dobrze że sprawdziłam bo bym z siebie deblike zrobiła :D (jak zwykle xd)
OdpowiedzUsuńRodział też jak zwykle zajebistyyyy :D <3 ja oczywiście czekam na +18 ;p i będę to pisać aż sie tego doczekam :DD czekam na next
HaHaHa ;D
UsuńKiedy będzie następny. ? Czeka z niecierpliwością.!!
OdpowiedzUsuńZapewne w tym tygodniu :p
Usuńwow to tyle co moge powiedziec bo juz mi brak słów żeby opisywać.kazdy rozdzial a nie chce się powtarzać ale i tak sie powtórzę jestes najlepsza ty i twój blog <3 kocham i mmmmm pan adwokat ale za nic nie wiem kto podejdzie do stolika musisz jak najszybciej napisać bo umieram z ciekawości no i ten wenny życzę kochana.!.:):):)
OdpowiedzUsuńdzięki ;D a mam nadzieje ze rozdzial juz wkrotce ;D
Usuńchcemy 16 rozdzial juz proszę :(
OdpowiedzUsuń